Rocznica ataku na Kapitol. Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa

  • Dodał: Damian Olszewski
  • Data publikacji: 06.01.2022, 21:27

Dziś (06.01) mija pierwsza rocznica ataku na Kapitol w Stanach Zjednoczonych. Z tego powodu prezydent Joe Biden i wiceprezydent Kamala Harris wygłosili przemowy w amerykańskim Kongresie.

 

- Rok temu demokracja została zaatakowana. Rządy ludzi, konstytucja stawili czoła największemu zagrożeniu. Nasza demokracja i nasz naród wytrwał - powiedział Biden. - To było zbrojne powstanie. Oni nie chcieli podtrzymać woli ludzi, chcieli ją obalić. Chcieli podeptać konstytucję. Nie możemy mówić, że to była przeszłość i już nie wróci - dodał. 

 

- Po raz pierwszy w naszej historii prezydent nie tylko nie zaakceptował przegranej, ale próbował nie dopuścić do pokojowego przejęcia władzy - skrytykował Trumpa obecny prezydent. - Po raz pierwszy w tym Kapitolu pokazywali flagi Konfederacji, która chciała zniszczenia naszego kraju. Nie doszło tego nawet w czasie wojny domowej - kontynuował.

 

- Musimy być absolutnie zdecydowani, co do tego, co jest prawdą, a co kłamstwem. Były prezydent USA rozprzestrzeniał kłamstwa, bo jego własne interesy są dla niego ważniejsze niż nasz kraj. Jego zranione ego jest ważniejsze niż nasza konstytucja - mówił dalej prezydent.

 

Swoje przemówienie wygłosiła także Harris, zaznaczając, że radykalna frakcja, która zaatakował siedzibę Kongresu, wywodzi się ze starych ruchów.

 

Jak potoczyło się śledztwo w sprawie?

 

Tłum radykałów i zwolenników Trumpa, uzbrojony w najróżniejszy sprzęt, od rur, po maszty, przedarł się przez linie policyjne do sal Kapitolu 6 stycznia 2021 r. Służby porządkowe użyły gazu pieprzowego i granatów hukowych, jednak w wielu przypadkach bezskutecznie. Z powodu zamieszek zginęło czterech uczestnikówjeden policjant.

 

Atak ten - który dyrektor FBI Christopher Wray nazwał terroryzmem wewnętrznym - zapoczątkował rozległe śledztwo federalne mające na celu wyśledzenie i pociągnięcie do odpowiedzialności tych, którzy brali udział w zamieszkach. Rok po tych wydarzeniach urzędnicy twierdzą, że prowadzona sprawa stała się jednym z największych, najbardziej złożonych i zasobożernych śledztw w historii Ameryki.

 

Prokurator generalny Merrick Garland, przemawiając w środę (05.01), w przeddzień pierwszej rocznicy, przyznał, że pracownicy Departamentu Sprawiedliwości pracowali nad identyfikacją, śledztwem i zatrzymaniem oskarżonych z całego kraju w środku pandemii.

 

Miejscem zbrodni był oczywiście Kapitol Stanów Zjednoczonych, ale śledztwo miało zasięg krajowy i angażowało agentów i prokuratorów z prawie wszystkich 56 biur terenowych FBI i 94 biur prokuratorów amerykańskich w całym kraju. W swoim przemówieniu Garland powiedział, że około 140 prokuratorów federalnych pracowało nad śledztwem. Wynikało to z ogromnego materiału dowodowego. Śledczy musieli zmierzyć się z przeszło 20 tys. godzinami materiałów wideo i ok. 15 terabajtami danych.

 

Do tej pory w związku z zamieszkami aresztowano ponad 725 osób. Co najmniej 165 przyznało się do winy, natomiast 145 do wykroczeń, a reszta do przestępstw. Ok. 70 osób zostało skazanych, ok. 30 trafiło do więzienia. Jacob Anthony Angeli, czyli słynny Szaman QAnon został skazany na karę 41 miesięcy pozbawienia wolności. Pozostali dostali wyroki w zawieszeniu. Z kolei inny uczestnik szturmu - znany z noszenia wąsika Hitlera - Timothy Hale-Cusanelli został zdegradowany i zwolniony ze służby wojskowej. Prokuratorzy twierdzą, że żołnierz pomógł w przeniesieniu zamieszek do budynku.

 

Zarzuty, z jakimi zmagają się oskarżeni w sprawach o zamieszki, sięgają od wykroczeń, takich jak organizowanie parad, demonstracji lub pikiet w budynku Kapitolu, po przestępstwa, takie jak napaść na funkcjonariusza policji ze śmiercionośną bronią.

 

Pracownicy Departament Sprawiedliwości wnieśli również oskarżenia przeciwko około 40 oskarżonym o spisek. Większość śledczych uważa, że osoby te mają powiązania ze skrajnie prawicowymi grupami ekstremistycznymi, takimi jak Proud Boys czy the Oath Keepers. Szacuje się jednak, że rok temu do Kapitolu wkroczyło od 2000 do 2500 osób, co oznacza, że ​​śledczy wciąż mają przed sobą długą drogę, by pociągnąć wszystkich do odpowiedzialności.

 

Pomimo postępów, jakie poczyniono w ciągu ostatniego roku, Departament Sprawiedliwości nie uniknął krytyki za zbyt łagodne traktowanie uczestników zamieszek. Prokurator generalny w środowym przemówieniu stwierdził jednak, że zajęcie się lżejszymi śledztwami w pierwszej kolejności, wynikało z tego, że sądy krócej orzekają takie wyroki. Teraz ma przyjść czas na zajęcie się poważniejszymi zarzutami, a praca Departamentu, zdaniem Garlanda, nie jest jeszcze skończona.

 

Przypomnijmy, że Donald Trump i jego najbliższe otoczenie do tej pory - przynajmniej publicznie - nie zmierzyli się z kontrolą prawną ze strony Departamentu. Nie oznacza to jednak, że wobec byłego prezydenta nie wyciągnięto konsekwencji prawnych. Trump jest oskarżonym w kilku procesach sądowych wniesionych przez funkcjonariuszy policji lub prawodawców w związku z 6 stycznia. Komisja Specjalna Izby Reprezentantów Demokratów badająca zamieszki na Kapitolu również bada działania Trumpa w tym dniu, jak i wcześniej.

 

Źródło: ABC