Szef MSZ Ukrainy: nie wierzcie w „apokaliptyczne przepowiednie” Amerykanów o inwazji na Ukrainę
Jan VAN DE VEL, NATO/Flickr

Szef MSZ Ukrainy: nie wierzcie w „apokaliptyczne przepowiednie” Amerykanów o inwazji na Ukrainę

  • Dodał: Piotr Kondratowicz
  • Data publikacji: 07.02.2022, 13:40

Władze Ukrainy zabrały głos w sprawie doniesień amerykańskich urzędników, jakoby prezydent Rosji Władimir Putin przygotowywał się do konfliktu na pełną skalę, gromadząc do tej pory przy granicach z ich państwem 70 procent sił niezbędnych do rozpoczęcia wojny. Minister spraw zagranicznych zaapelował do rodaków, aby ci nie ufali apokaliptycznym przepowiedniom, zgodnie z którymi Kijów zostałby zdobyty przez Rosjan w zaledwie kilka dni. To wróg ma się nas bać, a nie my jego - spuentował przedstawiciel ukraińskiego rządu.

 

Podane w sobotę (5.02) do publicznej wiadomości, pochodzące rzekomo z oficjalnego raportu Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) Stanów Zjednoczonych, informacje, dotyczące poważnego zagrożenia rosyjskim atakiem zbrojnym na Ukrainę, spotkały się ze stanowczą odpowiedzią ukraińskich władz. Na doniesienia te natychmiast zareagował szef tamtejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Dmytro Kułeba, który za pośrednictwem wpisu w serwisie Twitter wystosował krótki komunikat do obywateli Ukrainy. Kułeba skrytykował w nim dane przedstawiane przez stronę amerykańską, nazywając je wręcz apokaliptycznymi przepowiedniami. Polityk tym samym zasugerował, że w przypadku wybuchu wojny Rosjanom nie uda się dotrzeć do Kijowa w ciągu kilku dni, ponieważ Ukraina jest gotowa na każdy rozwój wydarzeń, a obawiać starcia powinny się nie ukraińskie wojska, a ich przeciwnik. 

 

Nie wierzcie w apokaliptyczne przepowiednie. W różnych stolicach analizowane są różne scenariusze, ale Ukraina jest gotowa na każdy rozwój wydarzeń. Dziś Ukraina ma silną armię, bezprecedensowe międzynarodowe wsparcie i wiarę Ukraińców w swój kraj. To wróg ma się nas bać, a nie my jego - zaapelował do rodaków najwyższy rangą przedstawiciel ukraińskiego MSZ.

 

 

Wieści o potencjalnych zamiarach prezydenta Putina wobec Ukrainy poddał pod wątpliwość również Ołeksij Reznikow, szef ukraińskiego resortu obrony. Zgodnie z informacjami, jakie przekazali w niedzielę (6.02) przedstawiciele ministerialnych służb prasowych, Reznikow ocenił prawdopodobieństwo znacznej eskalacji konfliktu z Federacją Rosyjską jako niezmiennie małe. Polityk jednocześnie zaznaczył, że nie oznacza to, iż władze nie biorą pod uwagę różnych scenariuszy wydarzeń i nie podejmują działań, by w przypadku zaistnienia kryzysowej sytuacji ukraińskie wojska mogły odpowiednio zareagować.

 

W tym miejscu warto podkreślić, iż strona rosyjska kategorycznie zaprzecza autentyczności informacji przedstawianych przez dziennikarzy zza oceanu. Jeden z tamtejszych dyplomatów, Dmitrij Polański, nazwał te doniesienia kolejnym arcydziełem amerykańskiej wojny propagandowej, które nie mają żadnego poparcia w dowodach. Z kolei Pavel Luzin, rosyjski analityk ds. bezpieczeństwa, zakwestionował wielkość nagromadzenia wojsk Federacji przy granicy z państwem ukraińskim. Jego zdaniem, istnieją różne sposoby takich wyliczeń, dlatego nie sposób wierzyć w prawdziwość twierdzeń bezimiennych urzędników.

 

Tymczasem w jednym z wywiadów Aleksander Łukaszenka poruszył kwestię potencjalnego konfliktu militarnego pomiędzy państwami sojuszniczymi Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym a Ukrainą i państwami Zachodu. W ocenie białoruskiego dyktatora taka wojna trwałaby krótko, a zanim zachodni przywódcy odwróciliby się  i przesłali jakieś wojska, to żołnierze armii sprzymierzonych w OUBZ staliby już nad La Manche.

 

Źródło: Al Jazeera, PAP

 

 

 

 

Piotr Kondratowicz – Poinformowani.pl

Piotr Kondratowicz

Dziennikarz - trochę z zawodu, trochę z zamiłowania. Pasjonat sportu, fotografii oraz polityki.