Bali: władze reagują na podejmowanie przez Rosjan pracy bez zezwoleń
keulefm/pixabay

Bali: władze reagują na podejmowanie przez Rosjan pracy bez zezwoleń

  • Dodał: Zuzanna Ptaszyńska
  • Data publikacji: 26.03.2023, 13:05

Od czasu inwazji na Ukrainę setki tysięcy Rosjan wyjechały do sąsiednich krajów, takich jak Gruzja i Armenia. Niektórzy wybrali się do odległych miejsc, w tym na Bali, gdzie jedzenie i zakwaterowanie są stosunkowo tanie, a egzekwowanie przepisów imigracyjnych jest zazwyczaj wybiórcze. Mieszkańcy tej wyspy zaczęli wywierać presję na władze, aby te rozprawiły się z nieudokumentowaną migracją i podejmowaniem przez Rosjan pracy bez odpowiednich zezwoleń.

 

Na zeszłorocznych moskiewskich targach turystycznych, kiedy ograniczenia w podróżowaniu związane z pandemią COVID-19 zostały w końcu złagodzone, przedstawiciele Indonezji zaprezentowali się pod hasłem Czas na Bali. W ciągu ostatniego roku na tę malowniczą wyspę przybyły dziesiątki tysięcy Rosjan, w tym ci, którzy chcieli uniknąć konsekwencji wojny w Ukrainie. W październiku ub. roku, miesiąc po tym, jak władze Rosji zarządziły szeroką mobilizację, liczba obywateli tego państwa przybywających do Indonezji podwoiła się do 12 tys. i rosła każdego miesiąca aż do stycznia, ostatniego miesiąca, za który dostępne są oficjalne dane. Tylko w rzeczonym miesiącu na Bali przybyło 22 tys. podróżnych z Rosji.

 

Według danych rządu indonezyjskiego Rosjanie są drugą (po Australijczykach) co do wielkości grupą osiadłych tam na dłuższy czas osób. Niektórzy z nich podjęli pracę – między innymi jako trenerzy tenisa, fotografowie, a nawet komicy – z naruszeniem warunków wizowych. Zirytowani mieszkańcy rozpoczęli kampanię w mediach społecznościowych przeciwko tym wykroczeniom, naciskając na władze, aby te rozprawiły się z Rosjanami.

 

– Na Bali panuje napięta sytuacja w związku z turystami, którzy nie przestrzegają zasad tutaj panujących m.in. w kwestii zakazu pracowania na wizach turystycznych. Ogromne rzesze ludzi podejmują pracę np. w charakterze nauczycieli jogi, coachów, kosmetyczek, fotografów czy nawet przewodników. Po części tyczy się to rzeczywiście także Rosjan, których dziesiątki tysięcy przyjechały tutaj po wybuchu wojny i ogłoszeniu w ich kraju mobilizacji – przekazała nam mieszkająca na Bali Kinga Wysocka, która podkreśla, że wielu przyjezdnych nawet nie zdaje sobie sprawy z potrzeby uzyskania pozwolenia na pracę.

 

Gubernator Bali poinformował o kampanii billboardowej w języku angielskim, a potem także w innych językach, która ma ruszyć w największych miastach. Ma ona uzmysłowić, że turyści nie mogą podejmować pracy bez odpowiednich zezwoleń. – Dodatkowo powołana została specjalna komórka podlegająca pod władze prowincji, która ma zwalczać te nieuczciwe praktyki. Ciekawym zjawiskiem jest także to, że balijscy urzędnicy imigracyjni dołączają do grup na Facebooku, które zrzeszają przyjezdnych i kiedy ktoś np. reklamuje swoje usługi, musi się liczyć z tym, że może otrzymać zaproszenie do urzędu imigracyjnego w celu złożenia wyjaśnień. Jeśli chodzi o podejście władz, to jest to traktowane bardzo restrykcyjnie. Znany jest mi przypadek Rosjanina, który został ostatecznie deportowany po tym, jak wynajął tzw. villę i zdecydował się podnajmować w niej jeden pokój, chcąc zmniejszyć koszty wynajmu, co zostało odebrane jako działanie zarobkowe – wspomina Kinga Wysocka.

 

Jest tu teraz tak wielu Rosjan, że zbudowaliśmy coś w rodzaju małej Moskwy na Bali – podsumował na łamach The Wall Street Journal Anton Zanimonets, który mieszka  wraz z rodziną w Indonezji od 2019 roku. Jak przekazał, zachęca swoich rodaków do nauki języka indonezyjskiego lub angielskiego oraz do legalizacji działalności.

Źródło: The Wall Street Journal, własne

Zuzanna Ptaszyńska

Doktorantka Uniwersytetu Warszawskiego (nauki o polityce i administracji - stosunki międzynarodowe) zamiłowana w historii popkultury i wszystkim, co brytyjskie.