Stefan Wilmont skazany na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska

Po 1 roku procesu i 25 rozprawach zapadł wyrok ws. śmierci Pawła Adamowicza. Prezydent Gdańska otrzymał kilka ciosów nożem podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i zmarł dzień później w szpitalu.

Sąd Okręgowy w Gdańsku wymierzył Stefanowi Wilmontowi karę dożywotniego pozbawienia wolności za zadanie Pawłowi Adamowiczowi śmiertelnych ciosów nożem w 2019 roku. Warunkowe zwolnienie nie będzie możliwe wcześniej niż za 40 lat. Skazany został też pozbawiony praw publicznych na 10 lat i musi zapłacić odszkodowanie w wys. 10 tys. PLN na rzecz konferansjera, któremu groził na scenie tuż po zabójstwie prezydenta Gdańska. Według sądu powinien on odbywać karę w ośrodku terapeutycznym dla osób z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi. Wyrok jest nieprawomocny.

Dramat rozegrał się 13 stycznia 2019 roku na Targu Węglowym w Gdańsku. Tuż przed kulminacyjnym momentem finału WOŚP, czyli tzw. światełkiem do nieba, Paweł Adamowicz wszedł na scenę eventu i powiedział:

Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności. Za to wszystko wam serdecznie dziękuję, bo na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze, byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani, Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam.

Chwilę potem na scenę wbiegł Stefan Wilmont, który zaatakował samorządowca nożem, a następnie zaczął krzyczeć do mikrofonu m.in., że siedział niewinnie w więzieniu i był torturowany przez Platformę Obywatelską. Mężczyzna dokonał zbrodni kilka tygodni po tym, jak wyszedł z więzienia, w którym spędził 5,5 roku za napady na małe placówki bankowe.

Pod koniec lutego sąd skazał Gracjana Z. i Dariusza S. na odpowiednio 6 i 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata za niedopełnienie obowiązków podczas zabezpieczania wydarzenia.