Przełamanie impasu między Berlinem a Ankarą

  • Data publikacji: 25.09.2018, 20:20

Prezydent Erdogan podczas dwudniowej wizyty w Niemczech zostanie podjęty przez prezydenta Niemiec na uroczystej kolacji, gdzie spotka się z czołowymi niemieckimi politykami. Podczas wizyty spotka się dwukrotnie z kanclerz Angelą Merkel, a ostatniego dnia pobytu u naszych zachodnich sąsiadów otworzy w Kolonii największy meczet w Europie.


Relacje między Turcją a Niemcami były napięte od nieudanego zamachu stanu w Turcji. Państwa podzieliła między innymi polityka wobec Kurdów oraz aresztowanie niemieckich obywateli nad Bosforem. Tureckie media demonizowały w telewizji i prasie Niemcy po tym, jak niemieckie władze zakazały politycznych wieców Erdogana w zachodnich Niemczech przed tureckim referendum konstytucyjnym. Stosunki obu krajów zaczynają się normalizować po wrześniowej wizycie szefa niemieckiego MSZ Heiko Maasa w Ankarze.


Zdecydowany sprzeciw do zbliżenia się obu krajów wyraziły partie opozycyjne. Politycy z lewicy, Zielonych, FDP oraz Alternatywy dla Niemiec ogłosili bojkot wydawanego przez Franka Waltera Steinmeiera bankietu. Opozycja krytykuje rozwijanie czerwonego dywanu przed "tureckim dyktatorem". Podczas spotkania głów obu państw odbędą się liczne protesty opozycji oraz organizacji pozarządowych. Rząd federalny broni wizyty prezydenta Erdogana. Jak powiedział minister spraw zagranicznych Heiko Maas: „Fakt, że wizyta Erdogana budzi krytykę społeczeństwa, a także prowadzi do protestów, to część demokratycznej rzeczywistości w naszym kraju. Konsekwencją tego nie może być to, że pan Erdogan nie może już przyjeżdżać do Niemiec. Wręcz przeciwnie, jest wiele rzeczy, które musimy razem omówić". 


Powodem zbliżenia obu krajów jest załamanie gospodarcze, jakie ma obecnie miejsce w Turcji (inflacja sięga już 20%, natomiast turecka lira straciła na wartości 34% w ciągu miesiąca) oraz potęgujące kryzys sankcje gospodarcze nałożone przez Stany Zjednoczone. Turcja w tej sytuacji szuka wsparcia wśród europejskich stolic. Niemcy z kolei obawiają się pogłębienia kryzysu migracyjnego. Ponadto nie mogą pozwolić sobie na poważniejszy krach tureckiej gospodarki, ponieważ wiele banków europejskich jest mocno związanych z Ankarą - takie załamanie mogłoby bardzo negatywnie odbić się na finansach krajów strefy euro.