Prezydenci Serbii i Turcji zgodzili się zostać mediatorami w sprawie kryzysu etnicznego w Bośni i Hercegowinie

  • Dodał: Damian Olszewski
  • Data publikacji: 19.01.2022, 02:22

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan oraz jego serbski odpowiednik Aleksandar Vučić wzięli udział we wspólnej wtorkowej (18.01) konferencji. Przywódcy zamierzają włączyć się w rozmowy kryzysowe między władzami Bośni i Hercegowiny (BiH) oraz - posiadającymi separatystyczne zapędy - liderami na wpół autonomicznej Republiki Serbskiej leżącej na terenie kraju.

 

- Zgodziliśmy się zebrać przywódców Serbów, Chorwatów i Bośni i rozwiązać kryzys w Bośni i Hercegowinie - oznajmił Erdoğan, zwracając uwagę, że pertraktacje mogą odbyć się w Stambule lub Belgradzie. - Naszym celem jest zakończenie napięć w Bośni za pomocą pozytywnego podejścia - dodał.

 

Kryzys wybuchł, gdy posłowie parlamentu Republiki Serbskiej (RS), zamieszkanej w większości przez etnicznych Serbów, rozpoczęli w grudniu proces przenoszenia kompetencji federalnych w dziedzinie obronności, systemu podatkowego i sądownictwa na poziom RS. Jest to wynik działań nacjonalistycznego przywódcy bośniackich Serbów Milorada Dodika, który ponadto oznajmił, że działania prokuratury oraz sądownictwa BiH na terenie Republiki Serbskiej zostaną zabronione.

 

Władze Turcji oceniły ruch Dodika jako niewłaściwy niebezpieczny, a jej prezydent opowiedział się po stronie integralności terytorialnej Bośni. W podobnym tonie wyraził się Vučić w czasie konferencji, deklarując, że rządowi w Belgradzie zależy na zachowaniu pokoju na Bałkanach, wraz z poszanowaniem różnic

 

Przywódca już w zeszłym tygodniu wezwał Dodika do zaprzestania - trwającego od połowy zeszłego roku - bojkotu instytucji krajowych. Miało to związek z ustawą kryminalizującą negowanie ludobójstwa w Srebrenicy z 1995 roku. Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii uznał masakrę 8000 bośniackich mężczyzn i chłopców w Srebrenicy za ludobójstwo, czemu zaprzeczają serbscy nacjonaliści.

 

Na początku tego miesiąca administracja Stanów Zjednoczonych nałożyła na Dodika nowe sankcje, oskarżając go o korupcję i zagrożenie dla stabilności i integralności terytorialnej Bośni. W tej sprawie w zeszłym tygodniu zabrali także głos przedstawiciele Unii Europejskiej, również grożąc sankcjami i utratą pomocy, w przypadku niezaniechania nacjonalistycznych podżegań. Separatystyczne ambicje Dodika wspierają za to władze Rosji oraz Chin.

 

Reakcja międzynarodowej opinii publicznej nie przeszkodziła Dodikowi w szerzeniu secesyjnej retoryki, której ważnym elementem była uroczysta defilada w Banja Luce (stolicy regionu) na cześć ustanowienia autonomii 30 lat temu. Policyjny pochód (RS nie posiada własnej armii) przeszedł - jak co roku - 9 stycznia. Nad głowami zgromadzonych powiewały flagi w serbskich barwach narodowych, a całe wydarzenie było transmitowane na żywo w telewizji publicznej Republiki Serbskiej, RTRS.

 

W teorii marsze te są w BiH zakazane po wyroku bośniackiego Sąd Konstytucyjnego, który kilka lat temu uznał obchody za niezgodne z konstytucją. Decyzja była argumentowana tym, że święto uderza w inne grupy etniczne w kraju.

 

Źródło: Al Jazeera