Wybory w Indiach w cieniu trzeciej fali pandemii COVID-19

  • Data publikacji: 09.01.2022, 18:45

Jutro (10.01) zaczyna się maraton wyborczy w Indiach. W tym roku Hindusi za pośrednictwem elektorów wybiorą nowego prezydenta, odbędą się też wybory do rządów poszczególnych stanów oraz uzupełniające do obu izb narodowego parlamentu. Elektorzy zagłosują także na kandydatów ubiegających się o fotel wiceprezydenta. Tymczasem nad krajem rozpościera się widmo trzeciej fali koronawirusa SARS-CoV-2. 


Od piątku (07.01) w kraju obowiązują zaostrzone restrykcje - już wcześniej w stołecznym Delhi ogłoszono godzinę policyjną, podobnie uczyniono w stanach Pendżab i Bilhar. Wydaje się jednak, że i tym razem polityka wygrała ze zdrowym rozsądkiem. Wspomniane restrykcje zostały bowiem wprowadzone już po masowych, wielotysięcznych wiecach, które organizowano w całym kraju. I choć na wspomnianych spotkaniach nie zabrakło polityków głównego nurtu, w tym samego premiera Modiego, zabrakło z pewnością dystansu społecznego i maseczek. W konsekwencji poziom zachorowań mocno wzrósł, nawet szef rządu w Delhi, Arvind Kejriwal, zakaził się koronawirusem. Nie wiadomo, ile osób podzieliło jego los podczas politycznych spędów, ale dość powiedzieć, że dzisiaj (9 grudnia) w Indiach odnotowano ponad 160 tysięcy nowych przypadków - a to najwięcej od maja.

 

Nic więc dziwnego, że pojawia się obawa o powtórkę z wiosny 2021 roku, kiedy to dziennie umierały tysiące osób, a ciała palono zbiorowo pod gołym niebem, bo krematoria nie były w stanie nadążyć. Władze federalne zaapelowały zatem do stanowych o jak najszybsze uzupełnienie zapasów tlenu, przygotowanie nowych łóżek covidowych oraz poleciły wznowienie prac lokalnym sztabom epidemiologicznym. Wiece wyborcze zostały tymczasowo zakazane, a w niektórych stanach szkoły pozostają zamknięte.

 

Pojawiały się głosy o przesunięcie wyborów ze względów bezpieczeństwa, ale władze Indii ostatecznie podjęły decyzję o przeprowadzeniu ich w normalnym terminie. Nadchodzące wybory stanowe okażą się bowiem decydujące dla tych prezydenckich, które prawdopodobnie odbędą się w lipcu. W Indiach kolegium elektorskie formuje się z parlamentarzystów stanowych oraz federalnych. Na razie głosy będzie można oddać w pięciu stanach (Uttar Pradesz, Pendżab, Uttarakhand, Goa i Manipur). W tej turze wyborów Hindusi wybiorą w sumie 690 przedstawicieli parlamentów lokalnych oraz 19 deputowanych do Rayjha Sabha`y, czyli do izby wyższej indyjskiego parlamentu. W Uttar Pradesz do zgarnięcia są aż 403 mandaty - i to o nie głównie rozgrywa się polityczne starcie pomiędzy partiami. W wyborach w 2017 roku prawicowa koalicja Indyjskiej Partii Ludowej (to z niej wywodzi się premier Narendra Modi) z partiami regionalnymi zdobyła tam 325 mandatów, ale to były czasy przed pandemią - w zupełnie innej epoce. Nie wiadomo, jak głosy rozłożą się w tym roku, zwłaszcza że niewykluczonym (wciąż rozważanym) scenariuszem pozostaje wspólny kandydat opozycji na fotel prezydenta. Wyniki tego odcinka maratonu wyborczego w kraju będą znane już w marcu.

 

Prawo wyborcze w Indiach przysługuje wszystkim obywatelom tego kraju, którzy skończyli 18 lat. Kasta, religia czy pochodzenie nie mają tutaj znaczenia. Oddać można tylko jeden głos w swoim okręgu. Żaden wyborca nie może mieć więcej niż dwa kilometry do swojego okręgu wyborczego, dlatego urzędnikom zdarza się podróżować bardzo daleko, żeby dostarczyć maszyny do głosowania i niezmywalny tusz. Żeby uniknąć oszustw wyborczych, przy oddawaniu głosu, oznacza się palec wskazujący lewej ręki osoby głosującej tuszem. Znak zmywa się dopiero po około trzech tygodniach. W Indiach głosuje się za pomocą elektronicznych maszyn do głosowania już od 1982 roku, pozwala to na znacznie szybsze przeliczanie głosów i niemarnowanie papieru.

 

Święto demokracji w Indiach zaczyna się jutro przy urnach. Uprawnionych do głosowania jest 900 milionów osób, tymczasem trzecia fala pandemii zaczyna rosnąć do niebezpiecznych rozmiarów. Choć zakażenia wariantem Omikron Hindusi przechodzą relatywnie lekko, nie da się wykluczyć, że słowo urna w kontekście wyborów będzie padać często także w tym drugim znaczeniu.

Źródła: Washington Post, India Times, AP