Putin: nie muszę nic oferować w zamian za gwarancje bezpieczeństwa od Zachodu

Podczas konferencji prasowej prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin zakomunikował, że udzielenie jego krajowi przez Zachód tzw. gwarancji bezpieczeństwa, nie zobowiązuje go do jakichkolwiek ustępstw wobec zarówno przedstawicieli państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak i władz Stanów Zjednoczonych. 

Konferencja prasowa z udziałem przywódcy Rosji miała miejsce w czwartek (23.12) i trwała niemalże cztery godziny. Podczas niej, polityk podsumowywał rok i odpowiadał na pytania przedstawicieli mediów. Jednak prawdopodobnie najistotniejsze z punktu widzenia państw zachodu pytanie, zadał Putinowi dziennikarz z Wielkiej Brytanii. Zapytał on Rosjanina, czy jest gotów obiecać, że w przypadku otrzymania żądanych gwarancji bezpieczeństwa od sekretarza generalnego NATO oraz osobno władz Stanów Zjednoczonych, nie zaatakuje on Ukrainy, ani żadnego innego państwa. Wówczas, polityk odparł: - Nasze działania będą zależały nie od przebiegu negocjacji, ale od bezwarunkowego zapewnienia bezpieczeństwa Rosji dziś i w perspektywie historycznej - cementując tym samym obrane przez siebie wcześniej stanowisko w tej sprawie. Putin zaznaczył też, że władze Federacji Rosyjskiej dały wszystkim jasno i wyraźnie do zrozumienia, że ​​perspektywa dalszego rozwój NATO w kierunku wschodnim jest dla rosyjskich władz nie do przyjęcia.

W dalszej części pytania, brytyjski dziennikarz zapytał również Putina, czego jego zdaniem zachodni politycy nie rozumieją w postawie Kremla. - Co tu jest niezrozumiałego? Czy umieszczamy rakiety w pobliżu granic Stanów Zjednoczonych? To Stany Zjednoczone przyszły ze swoimi rakietami do naszego domu, są już na progu naszego domu. Czy to jakiś nadmierne wymagania? Jak zareagowaliby Amerykanie, gdybyśmy umieścili nasze rakiety na granicy między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi lub Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi? - odpowiedział stanowczo wschodni przywódca.

Ponadto według prezydenta Rosji, pomimo wieloletnich zapewnień w kwestii bezpieczeństwa, w związku ze zmieniającym się na przestrzeni lat szefostwem Sojuszu Północnoatlantyckiego, władze jego kraju zostały oszukane. - Ani centymetra na Wschód - mówili nam w latach 90. Oszukiwali. Po prostu bezczelnie oszukali. Pięć fal ekspansji NATO. To nie my komuś grozimy. Przyszli do nas i wciąż mówią, że Ukraina też wejdzie do NATO. To oznacza, że tam też będą bazy i systemy broni uderzeniowej – stwierdził. - Powiedzieli: nie będziemy się rozwijać, a oni się rozwijają. Powiedzieli, że w ramach szeregu umów międzynarodowych będą równe gwarancje dla wszystkich, ale to równe bezpieczeństwo nie istnieje – kontynuował wątek Putin. Na koniec zaznaczył także, że to nie on, jako prezydent Rosji jest winien gwarancji bezpieczeństwa Zachodowi, a Zachód jemu i to natychmiast, zamiast wyłącznie rozmawiać o tym przez dziesięciolecia.

Przy okazji swoich kolejnych wypowiedzi, rosyjski prezydent zasugerował, że rzekome niewłaściwe traktowanie Rosjan przez zachodnich liderów, wynika z faktu, iż nie akceptują oni potęgi jego kraju. - Rosja jest dziś ich zdaniem za duża, bo same kraje europejskie zamieniły się w małe państwa. Nie w wielkie imperia, ale w małe państwa, 60-80 mln ludzi. Ale nawet po upadku Związku Radzieckiego, gdzie zostało nam 146 milionów, to (dla nich - przyp. red.) za dużo! [...] Wydaje mi się, że tylko to może wyjaśnić taką ciągłą presję. W latach 90. ZSRR robił wszystko, aby budować normalne relacje z Zachodem i Stanami Zjednoczonymi. [...] Trzeba było traktować Rosję jako możliwego sojusznika, żeby ją wzmocnić, ale nie, wszystko jest na odwrót - tłumaczył swój punkt widzenia podczas konferencji. Na koniec Rosjanin oznajmił, że wszystkie te działania można określić jako próbę doprowadzenia do upadku - dawniej ZSRR, a teraz Federacji Rosyjskiej.

Źródło: interfax.ru