Grecja: proces w sprawie 24 pracowników pomocy humanitarnej
Ggia/Wikimedia Commons

Grecja: proces w sprawie 24 pracowników pomocy humanitarnej

  • Dodał: Damian Olszewski
  • Data publikacji: 18.11.2021, 14:58

W czwartek (18.11), na greckiej wyspie Lesbos, 24 pracowników organizacji humanitarnych stanie przed sądem w sprawie ich udziału w pomocy migrantom w dotarciu do Grecji w latach 2016-2018. Do zarzutów stawianych oskarżonym zalicza się m.in. szpiegostwo, fałszerstwo i bezprawne wykorzystanie częstotliwości radiowych. Grozi im 5 lat pozbawienia wolności.

 

Proces został potępiony przez organizacje broniące praw człowieka. Nils Muižnieks, dyrektor europejskiego biura regionalnego Amnesty International, napisał w oświadczeniu, że zarzuty, z jakimi się spotykają (oskarżeni - przyp. red), są farsą i nigdy nie powinni oni stanąć przed sądem.

 

Ten symboliczny przypadek pokazuje, jak daleko posuną się greckie władze, aby zniechęcić ludzi do pomocy uchodźcom i migrantom. Zatrzymanie akcji ratunkowych nie powstrzymuje ludzi przed niebezpiecznymi podróżami, po prostu czyni je bardziej niebezpiecznymi - wyjaśnił.

 

Spośród wszystkich pozwanych, 17 osób stanowią obcokrajowcy. Należy do nich m.in. syryjska uchodźczyni, Sarah Mardini, siostra pływaka olimpijskiego Yusry Mardiniego. Międzynarodowa opinia publiczna usłyszała o rodzeństwie w 2015 r., gdy Syryjczycy przycumowali łódź z uchodźcami do brzegu po awarii silnika. Władze Grecji zakazały Mardini wjazdu do kraju. Kobieta obecnie przebywa w Niemczech, gdzie udzielono jej azylu.

 

Innym oskarżonym jest Sean Binder, irlandzki pracownik organizacji pomocowej, który w rozmowie z dziennikarzami irlandzkiej telewizji RTÉ powiedział: Cieszę się, że mogę się bronić, wiem, że nie zrobiłem nic złego i możemy to udowodnić. - Jestem oskarżony o przestępstwa, które rzekomo popełniłem rok przed moim pobytem na wyspie - dodał.

 

Zdaniem prokuratorów, członkowie grupy poszukiwawczo-ratowniczej monitorowali kanały radiowe greckiej straży przybrzeżnej i używali pojazdu z fałszywymi wojskowymi tablicami rejestracyjnymi, aby wjechać na obszary o ograniczonym dostępie na Lesbos.

 

Niektórym osobom zarzuca się ponadto przemyt ludzi, za który w Grecji grozi wyrok do 25 lat pozbawienia wolności.

 

Grecją rządzi obecnie konserwatywny rząd pod przewodnictwem Kyriakosa Mitsotakisa, który próbuje ograniczyć liczbę migrantów wjeżdżających do kraju, wywierając naciski na instytucje zajmujące się obroną praw człowieka.

 

W ubiegłym roku administracja Mitsotakisa zaostrzyła zasady działania dla kilkudziesięciu międzynarodowych grup pomocowych, co zdaniem krytyków utrudnia działanie ich pracownikom w tym kraju.

 

Źródło: BBC