Afganistan: wojskowy dron zabił 10 cywili
Defence Images/Flickr

Afganistan: wojskowy dron zabił 10 cywili

  • Dodał: Korneliusz Komorowski
  • Data publikacji: 18.09.2021, 12:20

Amerykański dron wojskowy 29 sierpnia w Kabulu zaatakował pojazd, w którym miały znajdować się osoby związane z IS-K (Państwo Islamskie Prowincji Chorasan). Spowodował on jednak śmierć 10 cywilów, w tym 7 dzieci. W piątek (17.09) amerykańscy dowódcy wojskowi przeprosili za tragiczną pomyłkę.

 

Kierowcą pojazdu był 37-letni Zamerai Ahmadi, który pracował dla organizacji Nutrition and Education International. Został zabity wraz ze swoimi dziećmi oraz kuzynem.

 

Kilka minut przed uderzeniem operatorzy dronów obserwowali podwórko Ahmadiego. W tym czasie wyszedł on z pojazdu, następnie wsiadł do niego jeden z jego synów i zaczął parkować. Wtedy pocisk Hellfire uderzył w samochód marki Toyota.

 

Pojazd był obserwowany przez operatorów przez kilka godzin przed atakiem. Jak się okazuje, myśleli oni, że kilku mężczyzn pakowało materiały wybuchowe do samochodu. Dochodzenie przeprowadzone przez New York Times sugeruje, że były to butelki z wodą.

 

Generał Kenneth Franklin McKenzie Jr, głowa Centralnego Dowództwa Stanów Zjednoczonych, stwierdził, że mało prawdopodobnym jest, aby pojazd, w który uderzono 29 sierpnia, lub ci, którzy zginęli, byli związani z IS-K bądź stanowili bezpośrednie zagrożenie dla sił amerykańskich.

 

Ten atak został podjęty w przekonaniu, że zapobiegnie bezpośredniemu zagrożeniu naszych sił oraz ewakuowanych na lotnisku. To był błąd, za co szczerze przepraszam. Jako dowódca, jestem w pełni odpowiedzialny za ten atak i jego tragiczny wynik - powiedział McKenzie, a także przekazał kondolencje rodzinom i przyjaciołom tych, którzy zginęli. Ostatecznie stwierdził, że uderzenie było tragiczną pomyłką.

 

Przez kilka dni po ataku Pentagon utrzymywał, że atak został przeprowadzony prawidłowo oraz że co najmniej jeden łącznik IS-K został zabity. Jednak śledztwo ujawnione w piątek wykazało, iż wszyscy zabici byli cywilami.

 

Centralne Dowództwo Stanów Zjednoczonych przez pewien czas wskazywało na wiele eksplozji wtórnych jako dowód na to, że w pojeździe znajdowała się znaczna ilość materiału wybuchowego. W piątek, po przejrzeniu materiału filmowego z czujników podczerwieni, stwierdzono, że eksplozji nie było, a jedynie pożar.

 

McKenzie mówił również o tym, że dowódcy wojskowi otrzymali wystarczającą ilość dowodów wskazujących na bliskość kolejnego ataku po zamachu w Kabulu. Wywiad miał sugerować, że użyta zostanie biała Toyota Corolla.

 

- Teraz wiemy, że nie było żadnego związku między panem Ahmadim a IS-K, że jego działania w tym dniu były całkowicie nieszkodliwe, i że w żaden sposób nie były związane z bezpośrednim zagrożeniem, z którym, jak sądziliśmy, mieliśmy do czynienia. Przepraszamy i postaramy się wyciągnąć wnioski z tego okropnego błędu. - powiedział Sekretarz Obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd Austin.

Źródło: Sky News, CNN