Jemen - wojna nie do końca domowa [FELIETON]
Felton Davis/Flickr

Jemen - wojna nie do końca domowa [FELIETON]

  • Dodał: Karol Gąsienica
  • Data publikacji: 09.07.2021, 20:28

Wojna domowa w Jemenie, która pochłonęła setki tysięcy ofiar, a kilka milionów ludzi zmusiła do opuszczenia swoich domów, trwa już od ponad sześciu lat. Od początku konfliktu powstało już kilka planów pokojowych dla tego kraju, jednak póki co żaden z nich nie doprowadził do realnego i trwałego zawieszenia broni. Przypatrując się tej wojnie, warto zwrócić uwagę na oś, a właściwie osie konfliktu, które się tam zarysowują. Oprócz walczących pomiędzy sobą Jemeńczyków bierze w niej udział bardzo wiele grup interesów, z tego też powodu jemeński konflikt nazywany jest wojną zastępczą.

 

Jak to się zaczęło?

 

Przyczyn tego konfliktu należy się dopatrywać w religijnych oraz etnicznych podziałach, które w tym kraju przybierały na sile co jakiś czas. W 2011 roku, podczas Arabskiej Wiosny, doszło w Jemenie do wielkich protestów, w wyniku których w lutym 2012 roku ówczesny prezydent Ali Abd Allah Salih, który rządził krajem od czasu jego zjednoczenia w 1990 roku, oddał stanowisko głowy państwa nowo wybranemu prezydentowi Abdowi Rabbuhowi Mansurowi Hadiemu. Nowy prezydent nie został jednak uznany przez szyicki ruch Huti, przez co jeszcze bardziej zaostrzył się konflikt na linii Sunnici-Szyici. W 2014 roku, wykorzystując słabość władz centralnych, Huti rozpoczęli ofensywę, zajmując stolicę Jemenu, Sanę. Niedługo po tym wydarzeniu szyicki ruch zdobył wiele strategicznych punktów w północnej części kraju, zmuszając niejako społeczność międzynarodową do reakcji. Większość państw Półwyspu Arabskiego, a także Zachodu uznała, że Rada Rewolucyjna, powołana przez ruch Huti, sprawuje władze nielegalnie. Z tego powodu koalicja pod przywództwem Arabii Saudyjskiej rozpoczęła w Jemenie interwencję zbrojną.

 

Kto jest po czyjej stronie?

 

W skład koalicji, oprócz Królestwa Saudów, wchodzą przede wszystkim sunnickie państwa arabskie w tym m.in. Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jordania czy Bahrajn. Wsparciu koalicji udzielają również Egipt, Sudan i, co wydaje się najważniejsze, Stany Zjednoczone. Wszystkie te państwa uważają, że to prezydent Hadi jest jedynym legalnym przedstawicielem jemeńskich władz. Po drugiej stronie zaś znajduje się ruch Huti, który otrzymuje ogromne wsparcie od Iranu oraz mniejsze od libańskiego Hezbollahu. Do stron konfliktu należy również dołączyć organizacje terrorystyczne takie jak Al-Kaida Półwyspu Arabskiego oraz tzw. Państwo Islamskie, które wykorzystują panujący w Jemenie chaos do własnych celów.

 

Warto jednak zwrócić uwagę jak bardzo zmienne są strony tego konfliktu. Na przykład, kiedy w Jemenie rozpoczęła się interwencja zbrojna, w skład koalicji wchodził Katar, który jednak w 2017 roku został z niej wykluczony i oskarżony o wspieranie i finansowanie organizacji terrorystycznych. W związku z tym wydarzeniem wiele państw regionu zerwało nawet z Katarem stosunki dyplomatyczne, zamykając również dla jego obywateli swoje granice. Kolejnym przykładem są Zjednoczone Emiraty Arabskie, które w pewnym momencie konfliktu zaczęły popierać Południową Radę Tymczasową, dążącą pośrednio do ponownego podziału kraju na Jemen północny i południowy. Na szczęście (dla szybszego zakończenia tej wojny) w 2019 roku zostało podpisane porozumienie, na mocy którego podległe Radzie jednostki miały dołączyć do sił zwolenników prezydenta Hadiego. 

 

File:Yemen Warmap with Frontlines.png

Źródło: Wikimedia Commons.
Tereny kontrolowane: kol. czerwony -  siły prezydenckie, kol. zielony - Huti, kol. żółty - Płd. Rada Tymczasowa, kol. biały: Al-Kaida

 

Jaką rolę odgrywa wsparcie międzynarodowe?

 

Międzynarodowe zaangażowanie ma w Jemenie niebagatelne znaczenie. Gdyby nie wsparcie m.in. państw Zatoki Perskiej, Stanów Zjednoczonych czy Iranu, konflikt ten wyglądałby zupełnie inaczej, na pewno nie byłby tak krwawy, jak jest obecnie, ponieważ żadna ze stron nie dysponowałaby sprzętem, którym dysponuje na tę chwilę. Trudno powiedzieć, kto wygrałby tę wojnę oraz jak by się zakończyła, ale na pewno nie osiągnęłaby obecnego zasięgu. Doszło bowiem do tego, że Arabia Saudyjska oraz Iran toczą na terenie Jemenu tzw. wojnę zastępczą, walcząc o pozycję hegemona w regionie. Różnice religijne (podział na Sunnitów i Szyitów) to jedno, drugie to walka o wpływy i szlaki handlowe. Jeśli dołożymy do tego jeszcze rolę Stanów Zjednoczonych, które są wiernym sojusznikiem Saudów, a wielkim wrogiem Iranu, wszystko rysuje nam się w jedną całość.

 

Huti wykorzystują swoje pozycje do ostrzeliwania obiektów na terenie Królestwa Saudów, przeprowadzili ich już kilkaset od początku trwania wojny. Najczęściej członkowie ruchu Huti atakują saudyjskie pola naftowe, rafinerie i lotniska. Co więcej, w 2016 roku wystrzelili oni rakiety w kierunku amerykańskiego niszczyciela przebywającego na wodach międzynarodowych. Huti wykorzystywani są przez Iran do kąsania swoich największych rywali i przeciwników, z tego też powodu irańskim władzom wcale nie zależy na szybkim zakończeniu wojny w Jemenie. Oczywiście nie tylko Iran wykorzystuje ten konflikt do własnych celów, druga strona również to czyni. Dla przykładu, w 2018 roku ZEA przejęły kontrolę nad jedną z jemeńskich wysp, Sokortą, która ma bardzo duże znaczenie dla światowego handlu. Ustanowili tam silnie przychylne wobec siebie władze i zrobili to pomimo tego, iż wyspa była pod kontrolą zwolenników prezydenta Hadiego, którego przecież Zjednoczone Emiraty Arabskie wspierają. 

 

Największą tragedię przeżywają cywile

 

Świat zmęczony jest jemeńskim konfliktem, a ludzie nie chcą już czytać o grze interesów. Jednak w tej wojnie, tak jak w każdej innej, najbardziej cierpią cywile. Jemen borykał się z ogromną biedą już przed 2015 rokiem, a konflikt jeszcze bardziej pogłębił ten problem. Przerwane zostały łańcuchy dostaw, nie ma możliwości, aby pomoc humanitarna dotarła do niektórych terenów. Wojna doprowadziła do wybuchu wielu epidemii, nawet takich chorób, z którymi świat już dawno sobie poradził, jak np. cholera. Miliony ludzi potrzebują natychmiastowej pomocy, setki tysięcy dzieci mogą umrzeć z głodu, a miliony Jemeńczyków zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, wywołując tym samym kryzys uchodźczy w tamtym rejonie świata. 

 

Nadzieja na rozejm?

 

Zdaje się, że tak kraje Zachodu, jak i Arabia Saudyjska są już zmęczone konfliktem w Jemenie. Stany Zjednoczone po objęciu urzędu przez Joe Bidena chcą jak najbardziej ograniczyć swoją rolę w tej wojnie i naciskają na koalicję, aby ta nie dostarczała już takiej ilości broni do Jemenu w obawie o to, iż zostanie ona przejęta przez Huti lub terrorystów. Negocjacje trwają już od 2019 roku, a pod koniec marca tego roku Saudowie wysunęli propozycję pokojową zawierającą ogłoszenie rozejmu i częściowe zniesienie blokady kraju, którą narzuciła i kontroluje koalicja. Huti podeszli jednak do tej propozycji sceptycznie, bowiem Arabowie zaproponowali otwarcie lotniska w Sanie oraz portu morskiego w Al-Hudajdzie tylko dla transportu żywności i paliwa, a szyicka organizacja domaga się całkowitego zniesienia blokady kraju. Koalicja obawia się jednak, że poprzez lotnisko i port, które kontrolowane są przez Huti, dostarczana do Jemenu będzie broń, dlatego też, po raz kolejny, negocjacje utknęły w martwym punkcie. 

 

Rozmowy i negocjacje trwają, wojna również. Od lutego trwa ofensywa Huti, mająca na celu przejęcie miasta Marib, jednego z najbardziej strategicznych, pod względem geograficznym i gospodarczym, miast regionu. Przejęcie tego ośrodka miejskiego przypieczętowałoby władzę szyickiej organizacji w północnym Jemenie, na co bardzo liczą. Nie wiadomo, jak długo potrwa jeszcze ta wojna, ponieważ wydaje się, że nie wszystkim zależy na jej jak najszybszym zakończeniu. Świat nie ma jednak prawa zapominać o Jemeńczykach, którzy codziennie umierają w walce o swój kraj, a z której to walki największe korzyści czerpie zupełnie kto inny.

Karol Gąsienica – Poinformowani.pl

Karol Gąsienica

Jeden z szefów portalu Poinformowani.pl. Szczególnie interesuję się polityką oraz stosunkami międzynarodowymi i właśnie w tym obszarze tematycznym skupiają się publikowane przeze mnie informacje.