„Mąż swojej żony” – odejście księcia Filipa [FELIETON]
Allan Warren/Wikimedia Commons

„Mąż swojej żony” – odejście księcia Filipa [FELIETON]

  • Dodał: Zuzanna Ptaszyńska
  • Data publikacji: 09.04.2021, 17:30

Mąż swojej żony, mistrz ciętej riposty, zdroworozsądkowe ogniwo monarchistycznego zamieszania. Na dwa miesiące przed swoimi 100. urodzinami dziś (9.04) rano odszedł książę Edynburga.

 

Nie ma nic drugiego tak ważnego dla morale niż przypomnienie, że lata mijają coraz szybciej i że fragmenty wypadają ze starożytnej ramy. Ale miło jest być w ogóle zapamiętanym. – tak książę Filip pisał w liście do kapituły pewnego konkursu, w którym uzyskał tytuł Małżonka Roku. Kiedyś też powiedział, że z konstytucyjnego punktu widzenia nawet nie istnieje. Warto wspomnieć osobę, która zawsze szła dwa kroki za brytyjską władczynią, a jednocześnie jako jedyna traktowała ją jak zwykłego człowieka.

 

Łatwo jest rzucać oskarżenia wobec osób tak unikalnie owianych tajemnicą jak książę Filip i królowa Elżbieta II. Niemądry jest każdy, komu wydaje się, że cokolwiek wie. Dziś zapomina się o tym, jak dużo Filip musiał poświęcić, wchodząc w związek z kobietą, która miała stać się głową państwa i Kościoła Anglii. Wykształcony arystokrata i bohater wojenny oddał swoje nazwisko, oddał swoje tytuły, oddał swoje wyznanie, w końcu oddał także swoje pasje, a zaczął żyć w cieniu swojej kobiety – mimo iż społeczeństwo nowoczesne myśli już innymi kategoriami, należy sobie wyobrazić, ile znaczyło to dla męskiej dumy w latach 40. i 50. XX wieku. Nie było to jednak małżeństwo aranżowane – należy wręcz podkreślić, że matrymonialny wybór młodziutkiej księżniczki Elżbiety z różnych względów nie przypadł do gustu pozostałym członkom rodziny królewskiej. Elżbieta jednak zakochała się w Filipie jeszcze jako dziewczynka i tak już zostało...

 

Filip zawsze w jakimś sensie wydawał się czuć odsunięty na dalszy plan, dlatego też dostał właściwie wolną rękę w wychowaniu dzieci, w tym przyszłego króla, a także chwytał szanse zmodernizowania skostniałej instytucji, jaką jest brytyjska monarchia, niejako z tylnego siedzenia. Wielokrotnie podkreślał absurdy królewskiego protokołu i zasad rządzących dworem. Był niezwykle bezpośredni, czasem nawet zbyt bezpośredni. Paradoksalnie, w przeciwieństwie do swojej małżonki Filip zdawał się mieć większe pole do przyziemnego działania. Pozwalał sobie na dużo, bo na dużo mógł sobie pozwolić, w końcu był oparciem dla najważniejszej osoby w państwie. Książę wydawał się być wizjonerem, a przynajmniej uważnym obserwatorem rzeczywistości. Sam pochodził z greckiej i duńskiej rodziny królewskiej, której poddani w rewolucyjnym geście wyperswadowali, co sądzą o ludziach oderwanych od ziemi, a przywartych do pałaców. Filip, zdając sobie sprawę z konieczności dostosowywania nienowoczesnych struktur do nowoczesnego społeczeństwa, stymulował postęp i adaptację. Książę był m.in. inicjatorem telewizyjnej transmisji koronacji swojej żony, ceremonii tak uświęconej i intymnej, że pomysł ten podniósł ciśnienie niejednemu brytyjskiemu politykowi i urzędnikowi dworskiemu. Zachowywał też trzeźwe myślenie w odniesieniu do tendencji republikańskich w państwach Wspólnoty: – Monarchia (...) istnieje dla ludu. Jeśli kiedykolwiek naród zdecyduje, iż system jest nie do zaakceptowania, do jego obowiązków należy, aby to zmienić.

 

Książę Edynburga pokornie wypełniał swoje królewskie obowiązki. Wizytował państwa Wspólnoty Narodów, otworzył Igrzyska Olimpijskie w Melbourne, był patronem ponad 800 organizacji. Dużo czasu i energii zainwestował w wychowanie pierworodnego, który kiedyś zastąpi matkę na tronie. Filipowi zarzuca się chłód i utrzymywanie przesadnej dyscypliny wobec Karola. Rzeczywiście, wojskowy profil Filipa i jego przywiązanie do równoległego kształcenia ducha i ciała, nierzadko metodami niekonwencjonalnymi, są wymieniane jako jedne z dziecięcych traum następcy tronu. Trzeba jednak przyznać, że Karol otrzymał od swojego ojca staranne przygotowanie do obowiązków, które stopniowo przejmuje od starzejącej się monarchini. Sama Elżbieta nie była wychowywana na następczynię tronu, a swego rodzaju kompleks związany z nieotrzymaniem w odpowiednim czasie stosownego wykształcenia (niemniej stopniowo zastępowany gromadzonym doświadczeniem) towarzyszy jej przez cały okres panowania. Wydaje się, że Karol, najdłużej czekający na tron jego następca w historii Anglii, Zjednoczonego Królestwa i Imperium Brytyjskiego, może zawdzięczyć solidne przygotowanie nie tylko długiemu okresowi wyczekiwania, ale i wszechstronnemu oraz otwartemu na nowinki ojcu, który zaszczepił też w synu żywe zainteresowanie ochroną środowiska. Filip uderzał także pięścią w stół w kwestii najsłynniejszego mariażu XX wieku. Najpierw kazał Karolowi podjąć męską decyzję odnośnie do sformalizowania związku z lady Dianą Spencer, a następnie jako jedyny, jeśli wierzyć autentyczności listów wymienianych z księżną Walii, oferował szczerą pomoc, nie faworyzując żadnej ze stron konfliktu. Po śmierci Diany mówił, że wspierał ją, ponieważ sam doskonale wiedział, jak to jest być obcym w tej rodzinie.

 

Książę Edynburga spocznie w Windsorze – miejscu, określanym przez Elżbietę II mianem prawdziwego domu. Ceremonia ma być kameralna, nie tylko z racji trwającej pandemii, Filip bowiem sam chciał skromnego pożegnania. Brytyjczycy cenili księcia za ten dystans do siebie i swoich obowiązków, a także ogromne poczucie humoru. Filip kochał dobrą zabawę, kochał rozwój i kochał życie. Zapisał się w historii brytyjskiej monarchii nie tylko jako jej najstarszy żyjący męski członek, choć imponujący wiek przez niego osiągnięty zbyt często w dyskursie publicznym wysuwa się na prowadzenie przed imponującym wsparciem, jakie podarował Elżbiecie II. 

Zuzanna Ptaszyńska

Doktorantka Uniwersytetu Warszawskiego (nauki o polityce i administracji - stosunki międzynarodowe) zamiłowana w historii popkultury i wszystkim, co brytyjskie.