Administracja Bidena nałożyła sankcje na rosyjskich urzędników za rzekome zatrucie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, którego później aresztowano i przetrzymywano w Moskwie. Sankcjami objęto siedmiu członków rosyjskiego rządu i czternaście podmiotów zaangażowanych w chemiczną i biologiczną bazę przemysłową w Rosji. Prezydent USA zażądał, by Nawalny został uwolniony.
- Prezydent Biden uważa, że naród rosyjski ma prawo do wolności słowa i zgromadzeń oraz wolnych mediów, a także krytyki władz w ramach otwartego procesu politycznego. Na tę chwilę jednak władze na Kremlu w coraz większym stopniu ograniczają prawa obywatelskie i możliwości działania opozycji oraz obrońców praw człowieka - przekazał mediom wysoko postawiony członek administracji Bidena.
Nałożone sankcje są pierwszymi wymierzonymi w Rosję, odkąd Joe Biden został prezydentem. Co istotne, Biały Dom analizuje również inne potępione działania rosyjskie, w tym włamanie do SolarWinds czy potencjalne ingerencje w wybory w 2016 roku. Administracja Trumpa nie podjęła w tym zakresie żadnych działań, co szczególnie potępiali światowi przywódcy, kiedy Nawalny został otruty. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ocenił, że dodatkowe sankcje przeciwko Rosji istotnie pogorszą stosunki między Moskwą a Waszyngtonem.
Unia Europejska po raz pierwszy podjęła działania przeciwko Moskwie w związku z zatruciem Nawalnego w październiku, kiedy organ ogłosił ograniczenia w podróżowaniu i zamroził aktywa sześciu Rosjan. W solidarności ze Stanami Zjednoczonymi Unia Europejska ma ogłosić nowe sankcje wobec Rosji w najbliższym czasie.