Theresa May nie poprosi o znaczne opóźnienie Brexitu

Na 29 marca przypada termin Brexitu. W związku z niedawnym ponownym odrzuceniem proponowanej umowy dot. opuszczenia Unii Europejskiej data ta ma zostać przełożona na wniosek brytyjskiej premier. Media mówią, iż jej propozycja nie będzie zawierać prośby o znaczne opóźnienie Brexitu, a jedynie o kilkumiesięczne.

Wcześniej mówiło się o dwuletnim odłożeniu opuszczenia wspólnoty przez Wielką Brytanię. Pomysł ten został jednak oddalony, ponieważ spotkał się z „negatywną reakcją części rządzącej Partii Konserwatywnej”. 

Jutro premier Theresa May podejmie rozmowy z urzędnikami unijnymi w Brukseli. Do tego czasu wysłany ma już zostać list do Donalda Tuska (przewodniczącego Radu Europejskiej) z prośbą o odłożenie Brexitu na 30 czerwca z możliwością wydłużenia tego terminu. By propozycja została przyjęta, zgodę na nią muszą wyrazić wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej.

Obecny stan niepewności panujący wśród Brytyjczyków i Unii Europejskiej jest spowodowany tym, iż do tej pory deputowani Izby Gmin nie przyjęli wynegocjowanego przez rząd May porozumienia z Brukselą. Projekt umowy został odrzucony już dwukrotnie – w połowie stycznia oraz 12 marca. Premier May chciała, by dziś Izba zagłosowała po raz trzeci nad tym samym porozumieniem. Na to nie zgodził się jednak jej spiker, powołując się na zasadę z 1604 r. mówiącą o tym, że w czasie jednej sesji parlamentu nie można poddać pod głosowanie odrzuconego już wniosku.

Brytyjska sesja parlamentu najczęściej rozpoczyna się na wiosnę i trwa około 12 miesięcy. Podczas jednej kadencji parlamentu ma miejsce 5 sesji. Obecna sesja jest pod tym względem wyjątkowa, ponieważ trwa 2 lata. Jest to spowodowane decyzją premier May, która została podjęta w związku z Brexitem. Ostatni taki przypadek miał miejsce w latach 2010–2012.